W porównaniu do poprzedniego tygodnia nasza drużyna miała niestety problem ze składem i na spotkanie z wiceliderem gotowych i zdolnych do gry było tylko 12 zawodników. To właśnie w głównej mierze zaważyło o końcowym rezultacie, ponieważ ciężko rywalizować przez cały mecz z tak dobrym rywalem, na wyższej intensywności. Dopóki naszym piłkarzom nie brakowało sił, to byliśmy naprawdę równorzędnym dla Olimpii przeciwnikiem. Graliśmy może bez fajerwerków w ofensywie, ale za to bardzo odpowiedzialnie i pewnie w obronie, cierpliwie czekając na swoją szansę. Zespół Wisanu najbliżej strzelenia gola był w 48 minucie. Wówczas po uderzeniu Mikołaja Leśniaka z rzutu wolnego bramkarz Olimpii wypluł piłkę, ale żadnemu z naszych zawodników nie udało się w zamieszaniu wbić jej do siatki z bliskiej odległości. W jednym momencie nasze plany i założenia całkowicie jednak runęły. W 68 minucie defensywie Wisanu zabrakło ten jeden raz koncentracji i musiała ona skapitulować po raz pierwszy. Kacper Pchełka otrzymał podanie mijające linię obrony, zdołał uprzedzić Piotra Czekaja i praktycznie wbiegł z piłką do pustej bramki. To był zresztą pierwszy strzał rywali w drugiej polowie. Wiedząc o problemach naszej drużyny z odrabianiem wyników w tym sezonie oraz mając na uwadze trudy spotkania można już było wtedy zakładać, że z Olimpią niewiele dzisiaj ugramy, co faktycznie się sprawdziło. Pyszniczanie zaliczyli drugie trafienie w 82 minucie, a było ono konsekwencja podejścia wyżej Wisanu i nadziania się na zabójczą kontrę. Fabian Mścisz otrzymał podanie przez środek i biegnąc samotnie przez ponad połowę boiska wykończył sytuację jeden na jednego z naszym bramkarzem, ustalając ostatecznie rezultat pojedynku.

WISAN Skopanie - Olimpia Pysznica 0:2 (0:0)

0:1 68' Kacper Pchełka
0:2 83' Fabian Mścisz

WISAN: Piotr Czekaj - Łukasz Trzeciak, Marcin Hynowski, Bartłomiej Furdyna, Dawid Jarosz - Kacper Lis, Marcin Serafin, Dawid Zgórski, Mikołaj Leśniak, Mirosław Dryka - Kacper Pietraszko (77' Tomasz Kryszpin)

Sędziował: Andrzej Wilk